wtorek, 11 listopada 2014

Randki internetowe - szansa, czy też niebezpieczna pułapka...

Moim gościem jest psycholog mgr Adam Spendel. Witaj Adamie, dziękuję, że zechciałeś wziąć udział w rozmowie.
Randki internetowe - szansa, czy też niebezpieczna pułapka? Spełnienie najskrytszych marzeń, czy też mroczny labirynt, pełen zamaskowanych postaci? Przygoda, pseudonim, tajemnica…. To pociągające, ale i bezpieczne….


Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://www.pytano.pl/artykul/73/tajemnicze-randki.html
Randkowanie internetowe to sprawa złożona i niejednoznaczna. Serwisy randkowe oferują osobom korzystającym z ich usług znalezienie im dokładnie takiego partnera jakiego szukają. To, jak życzą sobie nazywać portale randkowe, „idealne dopasowanie” odbywa się za pomocą testów osobowości, które gwarantować mają osobom korzystającym z danego serwisu znalezienie przyjaźni, miłości, towarzystwa. Oczywiście to wszystko brzmi super, dopóki nie mamy do czynienia z oszustem, który chce wykorzystać osoby zarejestrowane w serwisie, zarówno materialnie jak i uczuciowo. Mam tutaj na myśli nie tylko tzw. „finansowych naciągaczy” ale również oszustów emocjonalnych-np. osobę, która ma męża lub żonę, a w Internecie szuka kochanki lub kochanka, by uprzyjemnić sobie czas, pobawić się drugą osobą, by potem ją porzucić. A przecież osoby oszukane w ten sposób szukały szczęścia, o znalezieniu którego portal tak pięknie zapewniał…



Co powinno być dla nas alarmem? Na jakie zachowania powinniśmy zwracać uwagę? Jakich osobników z daleka omijać?


Wyznaję zasadę, że jeżeli coś brzmi zbyt idealnie, to musi być fałszywe. Jeżeli do każdej 
Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://powazni.fanfm.pl/kategoria/pierwsze-randki

naszej wypowiedzi rozmówca dodaje, że czuje to samo, można zacząć się zastanawiać. Jeżeli unika spotkania, ciągle je przekłada, albo chce się umówić gdzieś bardzo daleko od miejsca, w którym mieszka, to również może być znak, że coś tu nie gra… No i oczywiście próby umówienia się na pierwsze spotkanie w „jego” mieszkaniu, domu. Zazwyczaj, gdy kogoś poznajemy, umawiamy się przecież na neutralnym gruncie.



Człowiek, który oświadcza, że w internecie szuka przyjaźni… Zaufać mu, czy wręcz przeciwnie, nie wdawać się w takie znajomości?
A gdzie bliscy, znajomi, krewni, sąsiedzi? Skoro otoczenie „odrzuca” danego osobnika, izoluje się od niego, nie chce wdawać się w bliższe kontakty, to może jest jakiś powód, jakaś mroczna tajemnica…. Litować się? Współczuć? A może czym prędzej uciekać?


Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://perepele.pl/article/czemu-umawiamy-sie-na-randki-w-internecie/1779
Żadne związki, nie tylko miłosne, ale również relacja przyjaciół, które opierają się na litości nie mają sensu. Chęć przyjaźni powinna wynikać z zainteresowania drugą osobą, podobnymi poglądami, a nie litowaniem się nad nią. Oszukujemy w ten sposób i tą osobę i siebie. Nie mniej jednak uważam, że osoby, które przyjaźnią się w sieci, wymieniają e-maile zawierające odczucia odnośnie jakiś spraw, poglądy czy zwierzenia, są jak najbardziej normalne. Żyjemy, czy chcemy tego czy nie, w coraz bardziej-pozwolę sobie na neologizm-scybernetyzowanym świecie, gdzie Internet jest podstawą komunikacji. Jeżeli mam przyjaciela poznanego na czacie, a mieszka on na Wyspach Kanaryjskich, to nie będę przecież latał do niego co miesiąc i pytał, jaki ma dzisiaj humor. Jednak pytanie, czy to jest przyjaźń, czy znajomość? Znajomych jest zazwyczaj wielu, przyjaciół znacznie mniej. Uważam, że porozmawiać w sieci, ale z dozą ostrożności, zawsze można, zaprzyjaźniać się…może jestem staroświecki, ale przyjaciel to taka osoba, z którą nie jedno się przeżyło, ale w rzeczywistości, a nie w wirtualnej przestrzeni.


Skoro już jesteśmy przy temacie przyjaźni damsko – męskiej. 
Oskar Wilde powiedział: „Między mężczyzną a kobietą przyjaźń nie jest możliwa. Namiętność, wrogość, uwielbienie, miłość – tak, lecz nie przyjaźń. „  Jak ustosunkujesz się do tych słów? 

Jeżeli obie osoby są odmiennej orientacji seksualnej, przykładowo kobieta w związku ma
Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://spisanamilosc.blog.pl/tag/namietnosc/

przyjaciela geja, owszem, hipotetycznie można założyć, że interesują się sobą bez podtekstów seksualnych. Jednak nie wierzę w przyjaźnie damsko-męskie, ani w przypadku osób samotnych ani też w związkach. Prędzej czy później z jednej czy drugiej strony coś zaiskrzy, jedna ze stron zapragnie być kimś więcej, niż tylko przyjacielem. A stwierdzenie „przespałam się z przyjacielem, bo byłam samotna, a to tylko przyjacielski seks” jest w równej mierze naiwne, co obłudne.

Przyjaźń i erotyka, to ważne elementy każdego związku. Niestety po kilkunastu latach mieszkania razem, pierwotny żar gaśnie, coś się zmienia, już nie jest tak jak kiedyś. W poszukiwaniu przygody logujemy się na randkach internetowych. Szukamy emocji…

…i siłą rzeczy zdradzamy partnera. Nie wyobrażam sobie, aby moja Żona stwierdziła, że ma przyjaciela przez Internet i z nim rozmawia na portalu randkowym. Jeżeli ludzie tak robią, to najwyraźniej czegoś brakuje im w związku. No a łatwiej jest znaleźć w sieci pocieszenie i żyć drugim życiem, niż porozmawiać z partnerem o swoich pragnieniach.


Niewiele małżeństw przeżywających kryzys, szuka pomocy specjalisty, psychologa, czy też seksuologa. Internetowe randki, są wygodniejsze, szybsze i przede wszystkim znacznie przyjemniejsze… 

Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://jejswiat.pl/t/35961,randki-internetowe
Dokładnie tak. Wygodną sprawą jest mieć żonę i kochankę, flirtować przez Internet, no a potem obcować z poznaną osobą nie tylko przez sieć. I tak dochodzi się do sytuacji gdy ma się dwie kobiety na raz. Obie na swój sposób kochają, pożądają, dbają. Po upojnym seksie i kilku godzinach z kochanką wraca się do żony, która czeka w domu z obiadem. Działa to na samoocenę, oczywiście pozytywnie, na ego i odmładza. Gorzej, gdy kochanka zażąda w końcu czegoś więcej niż kilku godzin, lub gdy żona w końcu się dowie… A przecież można było najpierw porozmawiać o tym, czego brakowało albo co chce się zmienić


Ludzie mają ogromny problem z mówieniem o swoich potrzebach seksualnych. Mimo tego, że jesteśmy tak wyzwoleni, erotyka jest często tematem tabu. Nie mówimy o tym co lubimy, panicznie boimy się, że nasze potrzeby mogą być nie zaakceptowane przez partnera, uzna nas za perwersyjnych, zboczonych, wyuzdanych. Aby zaspokoić swój fetysz, uciekamy w świat internetu, w świat fikcji, bo tam czujemy się anonimowi, możemy poświntuszyć, puścić wodze wyobraźni. Dobre rozwiązanie? Bezpieczne? Jedyne? A może tchórzostwo? Może powinniśmy przełamać swój strach i szczerze porozmawiać z bliską nam osobą o swoich potrzebach, fantazjach, o tym co sprawiłoby nam przyjemność? Kto wie, może nasz partner od dawna marzy o tym samym?


Ludziom wydaje się, że jeżeli przez Internet napiszą poznanej osobie, jaką mają fantazję, i co
Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://flirtrandki.pl/
chcieliby zrobić z tą osobą, to nie jest to zdrada. Wszystko zależy od systemu wartości. Jeżeli popatrzymy przez pryzmat Biblii, w której wyraźnie napisane jest: „nie pożądaj żony bliźniego swego”, jest to oczywiście i zdrada i grzech. Po drugiej stronie są osoby, które twierdzą, że nawet „seks po pijaku” to nie zdrada, bo się nie liczy, bo to bez miłości itp. Jeżeli napiszemy komuś o swoim fetyszu, a ta osoba opowie „ok, to spróbujmy na żywo” a nas to tak podnieci, że ulegniemy, to… no właśnie, spełnimy zachciankę, ale możemy zrujnować sobie życie.
Myślę, że kluczem do sprawy jest rozmowa. Jeżeli kogoś kochamy, to mamy przecież

tolerancję (pewną) dla zachowań ukochanej osoby. Nic nie szkodzi spróbować czegoś nowego-nasz partner albo stwierdzi, że to jest super, i wejdzie to do naszego miłosnego menu, albo stwierdzi, że „nie było fajerwerków” ale może spróbować raz jeszcze. Oczywiście może też od razu powiedzieć „nie” lub stwierdzić po spróbowaniu „nigdy więcej”. Wychodzę jednak z założenia, że związek opiera się na równowadze-nie jest z jednej strony poligonem doświadczalnym naszych wszelakich seksualnych pragnień, a z drugiej strony wyznacznikiem, że wolno tylko to, co wypada. Rozwiązaniem jest równowaga i rozwaga. Bo przecież każdy ma prawo do całkiem zrozumiałych, niestandardowych odchyleń od normy, ale związek dwojga ludzi to przecież nie tylko wyuzdany seks…to przede wszystkim zaufanie. A jeżeli ufamy, to mówimy o swoich pragnieniach, potrzebach. Czy nie lepiej tak, niż szukać znajomości w Internecie, pełnym emocjonalnych i finansowych pułapek…?


Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://gdzienarandke.zumi.pl/11,porady-na-pierwsza-randke,artykul.html

1 komentarz: