czwartek, 12 czerwca 2014

"Kobieta idealna"



PROLOG

Monika pociągnęła usta czerwoną szminką i z aprobatą spojrzała w lustro. Delikatnie przejechała dłonią po wyrazistym podbródku i zadowoleniem uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze. „Jestem kobietą idealną” – pomyślała z zachwytem. „Jeszcze tylko odrobina pudru i makijaż będzie gotowy”.

Rzuciła okiem na zegar. Długa wskazówka dotarła do pełnej godziny i po chwili mechanizm z głośnym basem oznajmił, że wybiła dwudziesta.

Podeszła do okna i uśmiechnęła się z pogardą. Gruba sąsiadka spod ósemki wyszła na spacer ze swoim wstrętnym rudowłosym bachorem.

– Żałosne brzydactwo – mruknęła wyniośle i wykrzywiła usta w szyderczym uśmiechu.

Włożyła czarne szpilki i powoli przespacerowała się po mieszkaniu. Prawy pantofel dotkliwie uwierał poparzoną stopę. Syknęła boleśnie, przygryzając wargi. Przysiadła na starym, kiwającym się krześle i starannie wytarła ze skroni drobne krople potu. Oparła głowę o płyty zimnego kaflowego pieca. Od pożaru minęło już parę lat. Dlaczego rany wciąż bolały? Na lewej nodze pozostało kilka ledwo widocznych blizn, ale prawa stopa wciąż ropiała i uparcie nie chciała się zagoić.

„Nie powinnam nosić butów na obcasach” – pomyślała i zaraz się skarciła za tę niemądrą myśl.

„Wytrzymam. Trzeba wyjść. Najwyższa pora znów pokazać się światu”.



Iga Adams SMAK MIŁOŚCI

Premiera 8 lipca 2014

Wydawnictwo Damidos.






środa, 11 czerwca 2014


Sztuczne zęby sąsiada...

(...) I znów pewnie wpadłabym w apatię, gdyby nie przystojny sąsiad. Napił się w międzyczasie wódki, rozochocił się i nabrał odwagi, aby w końcu podejść. Usiadł obok i rozpoczęliśmy rozmowę. Nie snuł monologów na własny temat, nie przechwalał się. Mówił mało, z zainteresowaniem słuchając, co też ja mam do powiedzenia. Był ciepły, czarujący i męski.

Siedzieliśmy obok siebie już dobre pół godziny, gdy nagle nachylił się do mnie, spojrzał mi głęboko w oczy, po czym wyznał:

– Przepraszam, pani Weroniko, że jestem taki milczący. Ale tak trudno mi się z panią rozmawia…

Zabrzmiało to jakoś dziwnie, jak wyznanie. To melancholijne spojrzenie, znaczący ton głosu… Czyżby to było coś więcej niż przypuszczałam? Czyżby przez te wszystkie lata, kiedy wikłałam się w różne beznadziejne związki, moja druga połowa była blisko, na wyciągnięcie ręki, w moim własnym bloku?

Zrobiło mi się gorąco. Z bijącym sercem słuchałam, co też sąsiad ma mi do powiedzenia.

– Trudno mi się z panią rozmawia – powtórzył – bo od wczoraj noszę sztuczną szczękę i jeszcze się nie przyzwyczaiłem… Ale zęby wspaniale siedzą. Prawda?

Wyszczerzył protezę w szerokim uśmiechu, a ja zachłysnęłam się piwem.

– Faktycznie – wyznałam – wyglądają łudząco prawdziwie.

– Byłem ciekaw, czy pani sama zgadnie…

– Nie, niczego się nie domyśliłam…


Iga Adams  SMAK MIŁOŚCI

Premiera 8 lipca 2014

Wydawnictwo Damidos.

wtorek, 10 czerwca 2014

Babska impreza

Zdjęcie zaczerpnięte z internetu: https://www.facebook.com/tkliwinihilisci/photos/pb.133754046662996.-2207520000.1402332824./697216143650114/?type=3&theater





Tydzień później pojechałam na imprezę urodzinową Oliwii. Nasze rodziny od lat były ze sobą zaprzyjaźnione i utrzymywały bliskie kontakty , ale niestety, ja i Oliwia nie nadawałyśmy na tych samych falach. Ze wszelkich sił starałyśmy się być dla siebie miłe, serdeczne i życzliwe, ale nic z tego – nasze aury się gryzły. Zastanawiałam się, dlaczego właściwie mnie zaprosiła. Pewnie dlatego, że tak wypada. Trzeba stwarzać pozory.

Gdy weszłam do pokoju i usiadłam w fotelu, popatrzyłam na zebrane przy stole dziewczyny: Urszulę, Brygidę i Annę. Oto one – kochające matki i doświadczone, znające życie mężatki. No i ja – marzycielka czekająca na nieistniejącego księcia z bajki. Gdybym była przybyszem kosmosu i patrząc na koleżanki Oliwii, miałabym opowiedzieć, czym jest ziemska istota zwana kobietą, powiedziałabym, że to stwór, który wciąż musi narzekać. Anna z miną cierpiętnicy oświadcza, że już piątą noc nie spała. Ula, przekrzykując gości, opowiada, jakie pracochłonne ciasto upiekła i jak to się namęczyła, aby swojemu Misiaczkowi zrobić przyjemność. Kwestia Misiaczków to już zupełnie inna historia. Ta ma Miśka, tamta ma Miśka. Miś, Miś i Miś… Można domniemywać, że chodzi o jednego i tego samego mężczyznę, ale nie! Bo jeden Misiek lubi swojski chlebek, drugi kocha ciasto, a trzeciemu najbardziej smakują pierogi teściowej. Ogólnie rzecz ujmując, mężczyzna to coś, co przysparza trosk, ale z różnych pobudek trzeba go posiadać. Nigdy kobiety nie zrozumie, nigdy jej nie pomoże i w ogóle wszystko zawsze jest na jej głowie… A co z seksem? Do rozmnażania to rzecz niewątpliwie potrzebna, ale „słuchaj moja droga… ile to myśmy się z Miśkiem natrudzili, zanim się Kamil urodził!”. Gospodyni poważnie kiwa głową i mówi: „Ja i Miś też. O, kooochana!”. I zaczyna się rozmowa o ginekologach, cenach i lekarzach szarlatanach, jak ten Anny, który żadnej dolegliwości nie stwierdziwszy, najzwyczajniej w świecie kazał jej współżyć z mężem. Seks to tylko obowiązek i żadnych rozkoszy nie daje. Do tego Brygida, otyła koleżanka Oliwii, opowiada właśnie, jak to miała na nodze żylaki i podczas zabiegu pobierali jej wycinek skóry z pochwy…
– Z czego ci ten wycinek brali?
– Mówię przecież, że z pochwy...
– A nie tak przykładowo z pachwiny?
– Co? Ano tak, z pachwiny…
Bądźmy wyrozumiali! Jeżeli Brygida zamiast pachwin ma pochwy, seks ją rzeczywiście może męczyć.
– A ty kiedy wyjdziesz za mąż? – zagadnęła Oliwia. – Nie chcę ci wieku wypominać, ale trzydziestka na karku, pora się za chłopem obrócić.
– Dzidziusia byś już miała – dodała Anna.
– Do robienia dzieci mąż nie jest potrzebny.
– Zbyt wybredna jesteś – rzuciła z dezaprobatą Oliwia.
– Daj jej spokój! – przyszła mi z odsieczą Urszula. – Lepiej otwórzmy szampana i wypijmy toast. Najlepszy i najdroższy, jaki był w sklepie.
– Jaki szampan? To jest zwykłe wino musujące! – prychnęła pogardliwie Brygida.
– Ale mówi się szampan. No kochana! Twoje zdrowie!
– Weronika, przypilnuj dzieci! – zarządziła Oliwia, wyciągając kieliszki.

– O tak! Kamilku, idź do cioci, niech zobaczy, jak to dobrze mieć dzieci! My to mamy na co dzień – zaszczebiotała Anna.
Spojrzałam na nią z wściekłością i zaczęłam gonić po pokoju przeraźliwie ruchliwego Kamilka. Brzdąc właśnie zabrał ze stołu butelkę i z szatańskim chichotem zaczął uciekać, kierując się prosto na stolik ze szklanym blatem (...)



Iga Adams  SMAK MIŁOŚCI

Premiera 8 lipca 2014

Wydawnictwo Damidos.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Idealny partner...

Zdjęcie pochodzi z internetu: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=775039175853552&set=a.470346022989537.110766.470343522989787&type=1&theater







Tym razem bardzo dokładnie uzupełniłam profil i zadbałam o dobre zdjęcie. Potem wpisałam w wyszukiwarkę dane „idealnego partnera”.

Wzrost: 168–195. No nie, trochę przesadziłam – 165 centymetrów to knypek, a 195 to z kolei jakiś koszykarz, a ja nie mam ambicji czuć się małą kobietką. Skoro idealny partner, to idealny partner: zmieniam na 170–188.

Budowa ciała: normalna, muskularna lub lekko puszysta. Nie potrzebuję jakiegoś wychudzonego charta, który wciąż będzie mi liczył kalorie.

Nałogi: niech sobie zapali od czasu do czasu, niech ma… To samo dotyczy alkoholu. Po co mi abstynent? Napiję się przy takim piwa i od razu zrobi ze mnie alkoholiczkę.

Włosy: najlepszy będzie łysy, mają dużo testosteronu… Zresztą niech sobie włosy ma jakie chce. Zlikwidowałam łysego i zostawiłam niewypełnioną rubrykę.

Zainteresowania: wspinaczka górska? Wykluczone, będzie mnie po górach ganiał. Nurkowanie? Odpada, nie potrafię pływać. Telewizja? Też nie, bo potem go z domu nie wyciągnę… Co tu jeszcze mamy? Spacery… bardzo dobrze. Książki – doskonale… muzyka – może być.


Nacisnęłam na „akceptuj” i już po chwili mogłam się cieszyć wynikami poszukiwań. Znów wyskoczył mi Rafał, ale to przecież ksiądz, nic z tego nie będzie… Mariusz? Nie, odpada, ma wielki łeb, jakby cierpiał na wodogłowie. Stefan… nie podoba mi się to imię. W życiu nie spotkałam sympatycznego Stefana. Marcin? Ostatecznie (...)


Iga Adams SMAK MIŁOŚCI

Premiera 8 lipca 2014

Wydawnictwo Damidos.