sobota, 29 marca 2014

Wena jest kobietą.

Fragment rękopisu "Smaku miłości"
Większość moich pomysłów powstaje gdzieś w drodze... Piszę w autobusie i w poczekalni u lekarza; w środku nocy i w blasku dnia; szczęśliwa i kapiąca łzami; zadowolona z siebie i całkowicie ze sobą skłócona.

Natchnienie jest chimeryczne, żyje własnym, niezależnym życiem i za nic ma sobie moje plany. Przychodzi nieproszone i odchodzi, kiedy chce; nie mam nad nim władzy, jest Panem Swojego Życia.

"Smak miłości" został napisany w różnych miejscach: na kartkach, fragmentach gazet, starych kopertach, nawet na chusteczkach. Część rękopisu jak łatwo się domyślić, przepadła i trzeba było pisać na nowo...

Czym mniej wygodnie, tym lepiej. Po co myśli mają przychodzić w spokojnym, cichym domu? Lepiej w zgiełku,  wśród  zniecierpliwionego tłumu. Jedna ze scen została wymyślona podczas seansu w kinie; inna w arcy- nieromantycznym miejscu jakim jest toaleta w dalekobieżnym pociągu. Świetnie tworzy się na dworze, najlepiej gdy jest zimno, wieje wiatr, marzną ręce i trudno zapisać  myśli... 

Wena jest kobietą - dziką i zachłanną; potrafi łasić się jak kot, hipnotyzować  swoim spojrzeniem; żąda ofiar,  jest boginią, a autor jest jej kornym sługą. 
Trzeba jej schlebiać, odepchnięta zamyka się w sobie, nie sposób jej przebłagać. Roztacza dla innych blaski, nas  pozostawiając  w cieniu i nie racząc  obdarzyć, ani jednym łaskawym spojrzeniem. Potrafi być okrutna. 

Toczę z nią boje, próbuję ustalić warunki.... Nic z tego. Przychodzi w strugach deszczu; budzi pośród nocy; szarpie za ramię podczas niezwykle ważnej konferencji.
Jest upragniona i nieznośna.

Wena jest kobietą, nierozerwalną częścią Igi Adams.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz