niedziela, 30 listopada 2014

SMAK MIŁOŚCI – najciekawsze recenzje



Postanowiłam zebrać wszystkie najciekawsze recenzje w jednym miejscu :)

Nie lubię w książkach poleceń przez innych autorów, którzy tak naprawdę robią książce reklamę tylko swoim nazwiskiem, a książka często pozostawia wiele do życzenia. Nie lubię również, jak książkę porównuje się do innej, również dla lepszej jej sprzedaży. I po trzecie nie lubię w książkach nietrafionych okładek, które tak naprawdę nie zachęcają do lektury, sugerują całkiem inny gatunek. Dlaczego więc sięgnęłam po Smak miłości Igi Adams...?

Z książką w dłoni
http://www.zksiazkawdloni.pl/…/11/smak-miosci-iga-adams.html


Banalny tytuł, romantyczna okładka książki, a także porównanie do Bridget Jones, większości czytelników będą sugerować jedno – romans. W tym przypadku jednak sprawdza się powiedzenie, że nie można oceniać książki po okładce, gdyż "Smak miłości" to powieść obyczajowa, utrzymana w konwencji satyrycznej, która ośmiesza i po trosze piętnuje różnorodne zjawiska społeczno – obyczajowe...

Subiektywnie o książkach
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/…/smak-miosci-iga-adam…

Początkowo nie byłam przekonana, obawiałam się opowiastki dla pań zmęczonych codziennym życiem i poszukujących gdzieś pomiędzy obiadem a basenem dziecka innej rzeczywistości w książkach. Ale, jakież było moje pozytywne zaskoczenie, gdy książka okazała się być zupełnie inna, niż zakładałam! Dlatego z góry uprzedzam, jeśli ktoś ma ochotę na tendencyjne romansidło, to lepiej niech nie sięga po „Smak miłości”, bo ta książka ani nie jest „tendencyjna”, ani nie jest „romansidłem”...

Kocham Książki
http://kochamksiazki.pl/…/smutna-historia-lekko-opowiedzia…/

Promocyjny nagłówek na okładce książki głosi, iż będziemy mieli tu do czynienia z Polską Bridget Jones. Przystępując zatem do lektury tej powieści mniej więcej wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać, czyli samotnej "prawie" starej panny, która nie może wybrać pomiędzy dwoma mężczyznami z jednoczesnym towarzystwem największych wpadek i katastrof jakie tylko mogą stać się udziałem człowieka - z jego winy:) I po lekturze "Smaku miłości" muszę stwierdzić, iż owy nagłówek bardzo Mnie zmylił, oszukał, wyprowadził na manowce....

Sztukater
http://sztukater.pl/ksiazki/item/14558-smak-milosci.html


Zaopatrzyłam się w kuszący czerwienią egzemplarz z nadzieją na intymny romans. Tymczasem lektura wprawiła mnie w osłupienie i powtórzę za innymi recenzentami - nie sugerujcie się okładką! Wnętrze smakuje jak gorzka czekolada doprawiona chilli - nie każdy polubi, ale każdy zapamięta.

Lustro rzeczywistości
http://lustro-rzeczywistosci.blogspot.com/…/smak-miosci-iga…


Kto reklamuje "Smaki miłości" jako polską Bridget Jones nie ma racji - ten humor, sposób narracji uważam bliższy jest wczesnej Chmielewskiej i np. "Lesiowi" czy "Lekarstwu na miłość"....

Więcej na:http://przeczytaneksiazki.pl/artykul-0-3-2743-igaadamssmakmilosci.htm


Smak miłości" Igi Adams jest gorzki, cierpki i wylewa kubeł zimnej wody -rzeczywistości- na głowę. Akcja powieści osadzona w polskich realiach nie pozostawia złudzeń. To nie bajka o pięknej i nieszczęśliwej królewnie, do której wzdycha przystojny książę.

Spotkania Pod Pretekstem Książki
http://pod-pretekstem-ksiazki.blogspot.com/p/recenzje.html

Iga Adams stworzyła powieść o miłości, która odbiega od utartego, typowego schematu książek romantycznych. W takowych zazwyczaj dochodzi do poznania dwojga ludzi, których uczucie rozkwita, później pojawiają się problemy i rozstania, a wszystko kończy się pięknym, opatrzonym fanfarami happy endem. Bohaterowie pojawiający się w książce „Smak miłości” mają swoje wady, jak każdy, zwykły człowiek, a więc pojawiają się liczne sytuacje, które daleko odbiegają od wzorca idealnej baśni.

Kto czyta książki żyje podwójnie
http://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/…/smak-mi…

Przyznam, że ta książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba. Satyryczna, momentami do bólu prawdziwa, momentami smutna, czułam żal i współczucie wobec życia Weroniki, zwłaszcza podczas szokującego zakończenia. To właśnie zakończenie według mnie jest mocną stroną tej książki - zaskakujące, a do tego wywołujące uczucie niedowierzania i zadumy.

Świat Kasiencjusza
http://swiatkasiencjusza.blogspot.com/…/smak-miosci-iga-ada…

Książka napisana jest językiem lekkim i przyjemnym. Czyta się ją niesamowicie szybko, a przygody jakie autorka pozwala nam wraz z bohaterami przeżyć potrafią wyrwać nas z rzeczywistości, zabierają nas w świat pełen niespodziewanych zwrotów akcji, wybuchu namiętności, jak również w świat, który nie jest pozbawiony problemów jakie życie często stawia na naszej drodze.

Książki Moja Miłość
http://ksiazkowy-blog.blogspot.com/…/smak-milosci-recenzja.…

Autorka pisze bardzo przyjemnym językiem, ma w sobie dużo ironii i poczucia humoru. To widać i jest to bardzo przyjemne. Wadą książki będzie dla niektórych także długość. „Smak miłości” można pochłonąć w kilka godzin.

Zakończenie na pewno wielu z was zaskoczy. Czy pozytywnie? Tego zdradzać nie będę.

Gazeta mysłowicka
http://gazetamyslowicka.com/…/2014/08/smak-milosci-recenzja/


czwartek, 20 listopada 2014

Konkurs

Serdecznie zapraszam na stronę: http://lustro-rzeczywistosci.blogspot.com/2014/11/konkurs-ze-smakiem-miosci-19-28.html

Smutna historia lekko opowiedziana.

Przegrałam walkę z chorobą, która położyła mnie do łóżka na kilka dni, zatem z racji okoliczności zdrowotnych zaczęłam poszukiwania książki łatwej i przystępnej w odbiorze. Polecono mi Smak miłości Igi Adams, która całkowicie spełniła moje oczekiwania co do przyjemności czytania, nawet z gorączką.

Początkowo nie byłam przekonana, obawiałam się opowiastki dla pań zmęczonych codziennym życiem i poszukujących gdzieś pomiędzy obiadem a basenem dziecka innej rzeczywistości w książkach. Ale, jakież było moje pozytywne zaskoczenie, gdy książka okazała się być zupełnie inna, niż zakładałam! Dlatego z góry uprzedzam, jeśli ktoś ma ochotę na tendencyjne romansidło, to lepiej niech nie sięga po „Smak miłości”, bo ta książka ani nie jest „tendencyjna”, ani nie jest „romansidłem”.


„Kto czyta książki – żyje podwójnie”: "Smak miłości" - Iga Adams

„Kto czyta książki – żyje podwójnie”: "Smak miłości" - Iga Adams:   Człowiek nie jest stworzony do życia w samotności. Stąd też kiedy nadchodzi odpowiedni moment, każdy z nas poszukuje tej swojej drug...

wtorek, 18 listopada 2014

Żad­na wiel­ka miłość nie umiera do końca....

Żad­na wiel­ka miłość nie umiera do końca. Możemy strze­lać do niej z pis­to­letu lub za­mykać w naj­ciem­niej­szych za­kamar­kach naszych serc, ale ona jest spryt­niej­sza – wie, jak przeżyć.
                     
                                                                                                                                   Jonathan Carroll


Miłość.... z życiu, w literaturze, sztuce, filmie. Ile ludzi tyle definicji tego wspaniałego uczucia. Każdy z nas kocha inaczej, na swój tylko sposób wyraża to co dzieje się w jego sercu.
Kochali wielcy wodzowie i prości ludzie; bogaci i ubodzy; piękni i ci zupełnie pozbawieni urody. Miłość jest wszechmocna. Bez niej wszystko mdleje i szarzeje. Kto zna jej słodycz, żyje dostatnio, kto odwrócił się do niej plecami, mniej jest wart od żebraka. Miłość jest początkiem i końcem, największym dobrem i jedyną wartością. 



Napiszcie, która ze złotych myśli, sentencji najlepiej waszym zdaniem oddaje znaczenie słowa MIŁOŚĆ :)

sobota, 15 listopada 2014

Lektura tej książki to pędząca z zawrotną prędkością przygoda.

Nie znajdziemy tutaj kolorowej, słodkiej i naiwnej opowieści o zakochaniu, szczęśliwym życiu i związku dwojga ludzi aż do śmierci..Odnajdziemy tu natomiast najszczerszą prawdę o życiu kobiety i mężczyzny, które nie zawsze jest idealne, a często wręcz kompletnie nie udane.

środa, 12 listopada 2014

Lustro Rzeczywistości: Debiutant w Lustrze - Iga Adams

Lustro Rzeczywistości: Debiutant w Lustrze - Iga Adams:

Lustro: Co spowodowało, że narodziła się Iga - autorka? Pamięta Pani jakiś szczególny impuls?


Iga: Historia narodzin Igi Adams i Smaku miłości jest burzliwa i bardzo złożona. Wszystko zaczęło się jesienią 2011 roku w Altusie w Katowicach.
Był listopad, ponury i dżdżysty. Nic nie wskazywało, że ten czas będzie dla mnie w jakiś sposób szczególny. Kiedy obecnie przeglądam pamiętniki i szukam jakichkolwiek wzmianek o książce, nie potrafię nic znaleźć, poza jednym wyjątkiem. Pod datą 9 listopada 2011 widnieje krótki zapisek:


Nie, nie i jeszcze raz nie! Zwariował. Oszalał. Kretyństwo. Nie zgadzam się… PRAGNĘ!


(podsumowanie rozmowy z autorem, namawiającym mnie do napisania powieści)

wtorek, 11 listopada 2014

Randki internetowe - szansa, czy też niebezpieczna pułapka...

Moim gościem jest psycholog mgr Adam Spendel. Witaj Adamie, dziękuję, że zechciałeś wziąć udział w rozmowie.
Randki internetowe - szansa, czy też niebezpieczna pułapka? Spełnienie najskrytszych marzeń, czy też mroczny labirynt, pełen zamaskowanych postaci? Przygoda, pseudonim, tajemnica…. To pociągające, ale i bezpieczne….


Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://www.pytano.pl/artykul/73/tajemnicze-randki.html
Randkowanie internetowe to sprawa złożona i niejednoznaczna. Serwisy randkowe oferują osobom korzystającym z ich usług znalezienie im dokładnie takiego partnera jakiego szukają. To, jak życzą sobie nazywać portale randkowe, „idealne dopasowanie” odbywa się za pomocą testów osobowości, które gwarantować mają osobom korzystającym z danego serwisu znalezienie przyjaźni, miłości, towarzystwa. Oczywiście to wszystko brzmi super, dopóki nie mamy do czynienia z oszustem, który chce wykorzystać osoby zarejestrowane w serwisie, zarówno materialnie jak i uczuciowo. Mam tutaj na myśli nie tylko tzw. „finansowych naciągaczy” ale również oszustów emocjonalnych-np. osobę, która ma męża lub żonę, a w Internecie szuka kochanki lub kochanka, by uprzyjemnić sobie czas, pobawić się drugą osobą, by potem ją porzucić. A przecież osoby oszukane w ten sposób szukały szczęścia, o znalezieniu którego portal tak pięknie zapewniał…



Co powinno być dla nas alarmem? Na jakie zachowania powinniśmy zwracać uwagę? Jakich osobników z daleka omijać?


Wyznaję zasadę, że jeżeli coś brzmi zbyt idealnie, to musi być fałszywe. Jeżeli do każdej 
Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://powazni.fanfm.pl/kategoria/pierwsze-randki

naszej wypowiedzi rozmówca dodaje, że czuje to samo, można zacząć się zastanawiać. Jeżeli unika spotkania, ciągle je przekłada, albo chce się umówić gdzieś bardzo daleko od miejsca, w którym mieszka, to również może być znak, że coś tu nie gra… No i oczywiście próby umówienia się na pierwsze spotkanie w „jego” mieszkaniu, domu. Zazwyczaj, gdy kogoś poznajemy, umawiamy się przecież na neutralnym gruncie.



Człowiek, który oświadcza, że w internecie szuka przyjaźni… Zaufać mu, czy wręcz przeciwnie, nie wdawać się w takie znajomości?
A gdzie bliscy, znajomi, krewni, sąsiedzi? Skoro otoczenie „odrzuca” danego osobnika, izoluje się od niego, nie chce wdawać się w bliższe kontakty, to może jest jakiś powód, jakaś mroczna tajemnica…. Litować się? Współczuć? A może czym prędzej uciekać?


Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://perepele.pl/article/czemu-umawiamy-sie-na-randki-w-internecie/1779
Żadne związki, nie tylko miłosne, ale również relacja przyjaciół, które opierają się na litości nie mają sensu. Chęć przyjaźni powinna wynikać z zainteresowania drugą osobą, podobnymi poglądami, a nie litowaniem się nad nią. Oszukujemy w ten sposób i tą osobę i siebie. Nie mniej jednak uważam, że osoby, które przyjaźnią się w sieci, wymieniają e-maile zawierające odczucia odnośnie jakiś spraw, poglądy czy zwierzenia, są jak najbardziej normalne. Żyjemy, czy chcemy tego czy nie, w coraz bardziej-pozwolę sobie na neologizm-scybernetyzowanym świecie, gdzie Internet jest podstawą komunikacji. Jeżeli mam przyjaciela poznanego na czacie, a mieszka on na Wyspach Kanaryjskich, to nie będę przecież latał do niego co miesiąc i pytał, jaki ma dzisiaj humor. Jednak pytanie, czy to jest przyjaźń, czy znajomość? Znajomych jest zazwyczaj wielu, przyjaciół znacznie mniej. Uważam, że porozmawiać w sieci, ale z dozą ostrożności, zawsze można, zaprzyjaźniać się…może jestem staroświecki, ale przyjaciel to taka osoba, z którą nie jedno się przeżyło, ale w rzeczywistości, a nie w wirtualnej przestrzeni.


Skoro już jesteśmy przy temacie przyjaźni damsko – męskiej. 
Oskar Wilde powiedział: „Między mężczyzną a kobietą przyjaźń nie jest możliwa. Namiętność, wrogość, uwielbienie, miłość – tak, lecz nie przyjaźń. „  Jak ustosunkujesz się do tych słów? 

Jeżeli obie osoby są odmiennej orientacji seksualnej, przykładowo kobieta w związku ma
Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://spisanamilosc.blog.pl/tag/namietnosc/

przyjaciela geja, owszem, hipotetycznie można założyć, że interesują się sobą bez podtekstów seksualnych. Jednak nie wierzę w przyjaźnie damsko-męskie, ani w przypadku osób samotnych ani też w związkach. Prędzej czy później z jednej czy drugiej strony coś zaiskrzy, jedna ze stron zapragnie być kimś więcej, niż tylko przyjacielem. A stwierdzenie „przespałam się z przyjacielem, bo byłam samotna, a to tylko przyjacielski seks” jest w równej mierze naiwne, co obłudne.

Przyjaźń i erotyka, to ważne elementy każdego związku. Niestety po kilkunastu latach mieszkania razem, pierwotny żar gaśnie, coś się zmienia, już nie jest tak jak kiedyś. W poszukiwaniu przygody logujemy się na randkach internetowych. Szukamy emocji…

…i siłą rzeczy zdradzamy partnera. Nie wyobrażam sobie, aby moja Żona stwierdziła, że ma przyjaciela przez Internet i z nim rozmawia na portalu randkowym. Jeżeli ludzie tak robią, to najwyraźniej czegoś brakuje im w związku. No a łatwiej jest znaleźć w sieci pocieszenie i żyć drugim życiem, niż porozmawiać z partnerem o swoich pragnieniach.


Niewiele małżeństw przeżywających kryzys, szuka pomocy specjalisty, psychologa, czy też seksuologa. Internetowe randki, są wygodniejsze, szybsze i przede wszystkim znacznie przyjemniejsze… 

Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://jejswiat.pl/t/35961,randki-internetowe
Dokładnie tak. Wygodną sprawą jest mieć żonę i kochankę, flirtować przez Internet, no a potem obcować z poznaną osobą nie tylko przez sieć. I tak dochodzi się do sytuacji gdy ma się dwie kobiety na raz. Obie na swój sposób kochają, pożądają, dbają. Po upojnym seksie i kilku godzinach z kochanką wraca się do żony, która czeka w domu z obiadem. Działa to na samoocenę, oczywiście pozytywnie, na ego i odmładza. Gorzej, gdy kochanka zażąda w końcu czegoś więcej niż kilku godzin, lub gdy żona w końcu się dowie… A przecież można było najpierw porozmawiać o tym, czego brakowało albo co chce się zmienić


Ludzie mają ogromny problem z mówieniem o swoich potrzebach seksualnych. Mimo tego, że jesteśmy tak wyzwoleni, erotyka jest często tematem tabu. Nie mówimy o tym co lubimy, panicznie boimy się, że nasze potrzeby mogą być nie zaakceptowane przez partnera, uzna nas za perwersyjnych, zboczonych, wyuzdanych. Aby zaspokoić swój fetysz, uciekamy w świat internetu, w świat fikcji, bo tam czujemy się anonimowi, możemy poświntuszyć, puścić wodze wyobraźni. Dobre rozwiązanie? Bezpieczne? Jedyne? A może tchórzostwo? Może powinniśmy przełamać swój strach i szczerze porozmawiać z bliską nam osobą o swoich potrzebach, fantazjach, o tym co sprawiłoby nam przyjemność? Kto wie, może nasz partner od dawna marzy o tym samym?


Ludziom wydaje się, że jeżeli przez Internet napiszą poznanej osobie, jaką mają fantazję, i co
Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://flirtrandki.pl/
chcieliby zrobić z tą osobą, to nie jest to zdrada. Wszystko zależy od systemu wartości. Jeżeli popatrzymy przez pryzmat Biblii, w której wyraźnie napisane jest: „nie pożądaj żony bliźniego swego”, jest to oczywiście i zdrada i grzech. Po drugiej stronie są osoby, które twierdzą, że nawet „seks po pijaku” to nie zdrada, bo się nie liczy, bo to bez miłości itp. Jeżeli napiszemy komuś o swoim fetyszu, a ta osoba opowie „ok, to spróbujmy na żywo” a nas to tak podnieci, że ulegniemy, to… no właśnie, spełnimy zachciankę, ale możemy zrujnować sobie życie.
Myślę, że kluczem do sprawy jest rozmowa. Jeżeli kogoś kochamy, to mamy przecież

tolerancję (pewną) dla zachowań ukochanej osoby. Nic nie szkodzi spróbować czegoś nowego-nasz partner albo stwierdzi, że to jest super, i wejdzie to do naszego miłosnego menu, albo stwierdzi, że „nie było fajerwerków” ale może spróbować raz jeszcze. Oczywiście może też od razu powiedzieć „nie” lub stwierdzić po spróbowaniu „nigdy więcej”. Wychodzę jednak z założenia, że związek opiera się na równowadze-nie jest z jednej strony poligonem doświadczalnym naszych wszelakich seksualnych pragnień, a z drugiej strony wyznacznikiem, że wolno tylko to, co wypada. Rozwiązaniem jest równowaga i rozwaga. Bo przecież każdy ma prawo do całkiem zrozumiałych, niestandardowych odchyleń od normy, ale związek dwojga ludzi to przecież nie tylko wyuzdany seks…to przede wszystkim zaufanie. A jeżeli ufamy, to mówimy o swoich pragnieniach, potrzebach. Czy nie lepiej tak, niż szukać znajomości w Internecie, pełnym emocjonalnych i finansowych pułapek…?


Zdjęcie zaczerpnięte ze strony
http://gdzienarandke.zumi.pl/11,porady-na-pierwsza-randke,artykul.html

sobota, 8 listopada 2014

Z książką w dłoni: Smak miłości, Iga Adams

Z książką w dłoni: Smak miłości, Iga AdamsNie lubię w książkach poleceń przez innych autorów, którzy tak naprawdę robią książce reklamę tylko swoim nazwiskiem, a książka często pozostawia wiele do życzenia. Nie lubię również, jak książkę porównuje się do innej, również dla lepszej jej sprzedaży. I po trzecie nie lubię w książkach nietrafionych okładek, które tak naprawdę nie zachęcają do lektury, sugerują całkiem inny gatunek. Dlaczego więc sięgnęłam po Smak miłości Igi Adams?


piątek, 7 listopada 2014

Gorzka czekolada doprawiona chilli...

Zdjęcie pochodzi z internetu

Po ostatniej recenzji, nabrałam nieodpartej ochoty na czekoladę z chilli... :)

"Z tą książką wiąże się zabawna historia. Na Targach wielokrotnie przechodziłam obok stoiska wydawnictwa Damidos i mocno opierałam się pokusie zakupu książki, której nie było na mojej liście. Moje postanowienie złamała jedna rozmowa z pewną blogerką, którą zapytałam czy już to czytała. Ona na to, no coś ty, przecież to EROTYK! Jak wiecie, dla mnie nie było lepszej rekomendacji. Natychmiast zaopatrzyłam się w kuszący czerwienią egzemplarz z nadzieją na intymny romans. Tymczasem lektura wprawiła mnie w osłupienie i powtórzę za innymi recenzentami - nie sugerujcie się okładką! Wnętrze smakuje jak gorzka czekolada doprawiona chilli - nie każdy polubi, ale każdy zapamięta (...)"



wtorek, 4 listopada 2014

Świat Kasiencjusza, czyli to, co kocham: książki, fotografia, muzyka...: "Smak miłości" Iga Adams

Świat Kasiencjusza, czyli to, co kocham: książki, fotografia, muzyka...: "Smak miłości" Iga Adams:
Niech okładka Was nie zwiedzie. To nie ckliwa historia o miłości, to nie jest romans. To fantastyczna książka satyryczna napisana z humorem, a do tego nutką goryczy. Odrobinę przerysowana, lecz nie znaczy to, że nieprawdziwa(...)