sobota, 15 marca 2014

Rozmowa z Victorią Gische



Witaj Iga, do naszego spotkania doszło przez przypadek, ale okazało się, że wiele nas łączy. Miejsce pochodzenia, data urodzenia, studia. Obie pochodzimy ze Śląska. Jak wiadomo to region, który mocno trzyma się tradycji, ludzie są raczej konserwatywni i przywiązani do rodziny. Jak jest u Ciebie?

To prawda, Ślązacy są niezwykle konserwatywnymi ludźmi, więzy rodzinne są bardzo silne.  Kocham ziemię, na której mieszkam, nie wstydzę się swojego pochodzenia. Nie zapominam również o Podlasiu, Ojczyźnie mojej matki. Często odwiedzam tamte tereny, mam do nich ogromny sentyment.

Przeglądam twoją powieść, powiedz skąd u Ciebie taka fascynacja starożytnością, Egiptem? „Kochanka królewskiego rzeźbiarza”, już sam tytuł brzmi obiecująco

Ta fascynacja przyszła z czasem. Najpierw była fascynacja książkami, w ogóle. Od dziecka jestem nimi otoczona. Mój tata pochłania je nałogowo. Kiedyś miał całkiem sporych rozmiarów bibliotekę. Małe miasteczko by się takiej nie powstydziło. Najwięcej w niej książek o Starożytnym Rzymie, ale były i o Egipcie. I tak się zaczęło. Jest w tej historii jakaś tajemnica. To cywilizacja, która ciągle jest odkrywana i chociaż wydaje nam się, że już wszytko wiemy, to ona ciągle pozostaje nieodkryta. A "Kochanka..." jest powieścią historyczną o trudnych wyborach. O tym, że czasami los płata nam figle i stawia na drodze ludzi, o których nie możemy i nie chcemy zapomnieć. To także powieść o emocjach i spiskach, jakie kler - od zarania dziejów - knuje, żeby ugrać jak najwięcej dla siebie. A skoro mowa o miłości, Twoja powieść, która ukaże się latem, w gorącej porze, kiedy uczucia rozkwitają, jest właśnie o kochaniu...

Książka opowiada o miłości,  trudnej, zakręconej miłości. Moja bohaterka wpada w sidła własnych złudzeń, widzi to co chce widzieć, nie dostrzegając rzeczy oczywistych. To komedia, lektura lekka, idealna na upalne, wakacyjne dni, kiedy romanse rozkwitają szczególnie silnie. Powieść bawi, ale i uczy za razem, ostrzega, ale delikatnie bez przesadnego moralizowania i pouczania.   

Victrio, zdradź czy masz już pomysł na kolejną książkę? O czym ona będzie?

Głowa pęka mi od pomysłów. Ostatnio bardzo się ucieszyłam, bo jest szansa na współpracę z wydawnictwem. Właśnie siedzę nad rozpisaniem planu nowej powieści, która także będzie się dziać w Starożytnym Egipcie. Będzie to powieść historyczno-sensacyjna, względnie awanturniczo-historyczna, jak mówi mój małżonek. Wszystko zacznie się w czasach królowej Hatszepsut, która przygotowuje ekspedycję do tajemniczej krainy Punt. Później przeniesiemy się do czasów faraona Horemheba, którego męczą wątpliwości odnośnie śmierci młodego Tutanchamona. W końcu wydaje rozkaz jej zbadania i od tego momentu dochodzi do lawiny wydarzeń, która będzie prowadzić Czytelnika po Egipcie za dnia i w nocy, po Tebach i Karnaku, po Dolinie Królów, aż do tajemniczej wyspy, gdzie znajduje się rozwiązanie zagadki. Mam też wiele innych pomysłów, które na razie muszą poczekać. Jestem także w trakcie pisania powieści obyczajowej, coś na kształt sagi, która zaczyna się w roku 1900 i zakończy na dwa lata przed wybuchem II wojny światowej. A Ty, też zmagasz się z problemem, który pomysł wybrać?

Nie, w obecnym czasie żyję tylko lipcową premierą książki. Nie myślę, jeszcze o kolejnej powieści. U mnie jest tak: pomysł pojawia się znienacka, wyrywa mnie ze snu lub przychodzi do głowy w zatłoczonym autobusie... Wzbraniam się, znajduję tysiące powodów by nie pisać,  na próżno. Bohaterowie literaccy nie dają za wygraną, chcą żyć, oddychać, przeżywać swoje przygody. Książka, na którą czekam powstała właśnie w wyniku takiego impulsu. Znajomy podsunął mi temat, który ja zbagatelizowałam, podchodząc do sprawy nieufnie, z ogromną rezerwą. Aż tu nagle, wszystko się poukładało i w jednej chwili miałam gotowy plan książki. Potem poszło już z górki, chociaż nie obyło się bez licznych, barwnych przygód. 

Ja najczęściej o moich bohaterach myślę, kiedy leżę już spokojnie w łóżku. Tworzę sceny, rozmowy, myślę nad kolejnymi wydarzeniami. Czasami dodaję coś z własnego doświadczenia, ze wspomnień. Masz rację, oni żyją własnym życiem. Dziękuję za miłą rozmowę. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy.

Ja również bardzo dziękuję i zapraszam wszystkich na stronę Victorii: https://www.facebook.com/VictoriaGischeautorka?fref=ts

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz